Byliśmy w domu. Chłopcy usiedli
wygodnie na kanapie. Ja i Candice usiadłyśmy na fotelach.
- Dzisiaj chyba zajmiemy kanapę, bo
jeszcze łóżek nie mamy.- stwierdziła dziewczyna
- Ty możesz spać u mnie. Rozłożę materac,
a ciebie wpuszczę na łóżko.-zwrócił się do mnie Zayn.
- Nie, może lepiej ja na materacu. To w
końcu twoje łóżko.
- Właśnie. Nie traktujcie nas jak
księżniczki.- przytaknęła Can.
- Jak chcecie. Czyli mamy was traktować
tak jakbyśmy byli dobrymi kumplami, a nie was gościli. Tak?- powtórzył
Harry.
Skinęłyśmy głowami.
- Ok, Can. To ty będziesz spać na materacu
u mnie.- powiedział Louis - Noo chyba, że chcesz w jednym łóżku, ale to by było
już niestosowne.
- Nie, będę spała na materacu.
- No to co będziemy teraz robić?- zapytał
znudzony Liam
- Możemy obrać ziemniaki..
Spojrzeliśmy na niego przeciągle.
- A co powiecie na karaoke?- zapytał nagle
Lou
- O, dobry pomysł- skomentował Zayn
- To na początek wy dwie- powiedział Harry
i podłączył nam mikrofony i włączył karaoke.
- Ale co my niby mamy śpiewać?- zapytałam
- A poza tym, ja nie umiem.
- Mhm..wcale
Posłałam Candice gniewne spojrzenie.
- What Makes You Beautiful -
powiedział Niall i włączył muzykę.
Ja śpiewałam część Harry'ego, Candi
Liama, a Zayna i refren na spółę.
**
Odłożyłyśmy mikrofony i spojrzałyśmy na
chłopaków. Opadły im kopary.
- Niee wcale nie umiecie śpiewać-
powiedział sarkastycznie Lou
- No więc widzisz-Can szturchnęła go lekko
w ramię.
**
- Dochodzi 22.00. Ja idę sobie
rozkładać materac- oznajmiłam
- Jest w szafie na górnej półeczce -
powiedział Zayn
- Dzięki.
Pobiegłam do pokoju Zayna. Rozglądałam się
za miejscem. Przy jego łóżku chyba powinno być dobrze. Otworzyłam szafę. Ta
górna półka była bardzo wysoko. A ja miałam tylko 1.75 cm. Wyciągnęłam
rękę próbując dosięgnąć materaca. Stawałam na palcach, podskakiwałam i
nic.
- Pomogę Ci- usłyszałam głos Harry'ego.
Ustąpiłam mu miejsca. On stanął na palcach
i sięgnął po materac. Podał mi go, a ja nic nie odpowiedziałam. W pewnym
momencie, widząc mój wyraz twarzy podniósł głos do pisku .
- Dziękuję Ci Harry. Jesteś taki zręczny,
pomocny i przystojny..- udawał mnie
Wzięłam nienapompowany materac i walnęłam
go nim w klatkę piersiową.
- Ja tak nie mówię- zaśmiałam się .
Uśmiechnął się cwaniacko. - A już na pewno nie powiedziałabym , że jesteś
przystojny.
- Wolisz to trzymać w swojej podświadomości
.- zamruczał mi do ucha. Moje ciało przeszły dreszcze.
- Wcale nie - wydusiłam z siebie
- Dobrze, dobrze. Napompujmy materac.
Wzruszyłam ramionami i westchnęłam.
- A tak właściwie to chciałeś o czymś porozmawiać?
- Przejdę do tematu: Czy między tobą a Harrym coś jest?
Wytrzeszczyłam lekko oczy i zaśmiałam się krótko.
- Ja i Harry? Dlaczego tak uważasz?
- Kupił Ci naszyjnik, a poza tym widzę jak na siebie patrzycie.
- Teraz odbiegnę od tematu..Czemu o to pytasz?
- Z ciekawości...
- A tak serio?- podniosłam brew
Zaśmiał się tylko.
- Vas Happenin.?!
Zaśmiałam się razem z nim.
- Niech Ci będzie.
Zayn zaczął na mnie jakoś dziwnie patrzeć. ( Paczaj obrazek ;D )
- Mam coś na twarzy?- zapytałam zdezorientowana
- Em, co?
- Czy mam coś na T.W.A.R.Z.Y ? - przeliterowałam mu
- Nie, po prostu się zapatrzyłem.
- Dzięki?
Patrzyliśmy na siebie przez krótką chwilę. Nachylaliśmy się ku sobie i nagle jego wargi wlepiły się w moje usta. Objęłam go jedną ręką na kark, a on oplótł rękami moją talię.
- Ja..już chyba wracam do łóżka- powiedział
Wymusiłam z siebie tylko- Mhm.
Nie takie ' MHM..., Mhm!' tylko takie ciche Mhm.
Opadłam na materac i zamknęłam oczy.
***
Otworzyłam oczy i dostrzegłam niewyraźne kształty osoby, która stała nade mną.
- Jak spałaś słońce? Śniły Ci się różowe jednorożce czy gejowskie flamingi?- usłyszałam milusi głos. Spojrzałam na wyświetlacz w komórce.
- Lou do cholery, co ty robisz o 6.00 rano? - zapytałam zaspana.
- Wstawaaaj!
- Goń się- odwróciłam się na drugi bok.
- Tak chcesz pogrywać?- mruczał do siebie pod nosem. Poczułam jak obejmuje mnie w tali i przerzuca przez swoje ramię.
- Louis, puść mnie! Ja chcę spać!!- waliłam rękami w jego plecy.
- Wyrywaj się ile chcesz. Jestem silniejszy.- odpowiedział obojętnie.
- Louu-jęknęłam - Puść mniee
- Nie mogę. Dzisiaj jest lany poniedziałek.
- No i ??
- Chodź do mnie do pokoju. Wytłumaczę Ci.
- Jakbyś nie zauważył, to ty mnie niesiesz jak worek ziemniaków!
- Tak, też Cię kocham.- uśmiechnął się
Zrezygnowana spuściłam głowę w dół. Za chwilę znowu ją podniosłam.
- Co speszył cię mój Sexy bag? - odśpiewał
Postanowiłam to elegancko przemilczeć. Doszliśmy do jego pokoju. Odstawił mnie na ziemię i zamknął drzwi.
Skrzyżowałam ramiona, a kiedy chłopak się odwrócił wyszczerzył się do mnie .
- Louisie Williamie Tomlinson!
- Oo...musisz być serio zła..
Podchodziłam do niego bliżej.
- 6.00 rano, budzisz mnie bezczelnie, niesiesz jak worek i dziwisz się że jestem zła!
- Wybaczysz mi jak ci coś powiem
Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Zayn, Candice, Harry, Liam i Niall knują przeciwko nam. Chcą nas oblać wodą z pistoletu, żeby to oni wygrali!
- Ale czemu nie ciebie?
- Bo ty teraz mieszkasz w tym domu, a tylko my zostaliśmy - uśmiechnął się cwanie.
- Szkoda, że nie mam pistoletu.
Zaopatrzyłem się. Wyjął spod poduszki dwa pistolety na wodę i gogle .
- Załóż i weź- wręczył mi rzeczy. Włożyliśmy gogle i naładowaliśmy pistolety wodą.
- A tak właściwie to kiedy ty przyniosłeś tu tą miskę z wodą?
- Wczoraj wieczorem ^ ^
Wyszliśmy z pokoju i czailiśmy się na korytarzu. Wyskoczyli chłopcy. Zaczęliśmy ich oblewać a potem z piskiem uciekać.
- Louis..- krzyczałam w biegu
- AAAAAAA!!!- piszczał
- Nieważne..
Odwróciliśmy się do nich. Liamowi , Niallowi i Zaynowi zabrakło wody.
- Lou zajmij się Can i Hazzą, ja załatwię to trójkę- uśmiechnęłam się chytrze. Teraz Candice i Harry uciekali przed Louisem.
- Nie macie wody?- zapytałam już prawie wciskając spust pistoletu.
Odsuwali się w tył. Wcisnęłam spust i oblałam ich.
- Jesteście zdyskwalifikowani - odtańczyłam taniec szczęścia'
- No, tańczyć to ty nie umiesz- zauważył Niall
- ale wygrała- wymamrotał Liam
- ALE W.Y.G.R.A.Ł.A.M - powtórzyłam radośnie jego słowa i pobiegłam do Lou.
Zastałam go w dalszej części ogródka. Samego.
- Dobra. Gdzieś tu się czają- powiedziałam szeptem
Louis i ja oparliśmy się o siebie. On celował pistoletem po jednej stronie, ja po drugiej.
- Z mojej strony wyskoczył Harry, a z Louisa- Candice.
Kiwnęliśmy z Louisem do siebie. On pobiegł za blondynką, ja za loczkiem.
- Niezły z was team - powiedział Harry ostrożnie cofając się w tył. Celowałam w niego pistoletem.
- Och, dziękuję- uśmiechnęłam się cwaniacko - I zamierzamy wygrać.
Harry wyjął zza pleców swój pistolet.
- Jeśli ty strzelisz, to ja też. I oboje przegramy
Celowaliśmy pistoletami w siebie.
- Aż cię ciśnie, żeby wcisnąć spust.- ciągnął dalej
- Ej, Harry!
- Co?
- Gejowski flaming!- pokazałam palcem za jego placami
Odwrócił się i już chciałam wcisnąć, ale błyskawicznie odwrócił się z powrotem z pistoletem wycelowanym w moją stronę.
- Możemy się przez ten czas jakoś pobawić- wyszczerzyłam się
- Dobra, to co ty powiesz ja zrobię odwrotnie.
- Ok.
- Ej, czy Lou jest za moimi plecami?- zapytał nagle Harry
Zobaczyłam. Harry objął mnie w tali i przechylił celując pistoletem w moją szyję.
Zmrużyłam oczy. Słońce oświetlało jego twarz i włosy dość mocno.
- Jesteś mądry..- odparłam cicho patrząc na pistolet
- Jestem głupi. Mogę tak przez cały czas.
Zaśmiałam się.
Dotknęłam ręką policzka Hazzy. Przybliżałam twarz do niego. Widziałam jak patrzył na mnie i czekał bym zbliżyła usta. Tak więc zrobiłam . Zbliżyłam usta o jego ust . Rozchylił wargi tak samo jak ja. Górna warga dotknęła jego górnej wargi. Znienacka wcisnęłam spust pistoletu i oblałam go.
Otworzył lekko usta.
- Dobree to było.- pochwalił śmiejąc się.
- Mm, dziękuję ^ ^
Pobiegłam od tyłu do Candice.
- No i widzisz..Jeśli ja Cię trafię to będzie Game Over- powiedział Louis . Gestykulowałam do niego za plecami Candi. Kiwnął porozumiewawczo.
- Ale najpierw ja cię załatwię.- poprawiła go
Przyłożyłam pistolet z wodą do jej skroni.
- Serio? Jak się ruszysz to będzie po tobie.
Zaśmiała się.
- Nieźle zagrane.
- No wiem- Louis wcisnął spust i ochlapał Can.
Przybiliśmy sobie piątkę, a Lou odtańczył swój taniec szczęścia.
- Wygraliście- powiedział Zayn, który razem z Liamem i Niallem doszedł do nas.
- Nie było innej możliwości - wyszczerzyłam się
- Wracajmy już do domu. Trzeba się przebrać w jakieś SUCHE ciuchy- odparł Liam patrząc na mnie i Louisa
- Och ty- Louis zrobił duże oczka i milusią minkę.
- Tak, a niedługo nam przywiozą meble- poinformowała mnie Can.
- O, to świetnie.
- Kat, my nie musimy się przebierać - uśmiechnął się do mnie Lou.
Odwzajemniłam uśmiech. Weszliśmy z resztą do domu.
**
**
Miałyśmy już urządzone pokoje, bo przywieźli meble.
Zrobiliśmy sobie koktajle i całą siódemką poszliśmy na zewnątrz nad basen.
----------------------------------------
No więc dodałam parę obrazków. Na widok Zayna i Harry'ego robi mi się słodko, a na widok Louisa chce mi się śmiać xD Nie wiem jak wyszło. Myślę, że nudne ale opinię pozostawiam wam :)