Witajcie na blogu :)

Hej! Witajcie na blogu z opowiadaniami o One Direction. Tak..tu przekonacie się, że miłość ssie ;)
Liczę, że się spodoba xoxo

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 3


Byliśmy w domu.  Chłopcy usiedli wygodnie na kanapie. Ja i Candice usiadłyśmy na fotelach.
- Dzisiaj chyba zajmiemy kanapę, bo jeszcze łóżek nie mamy.- stwierdziła dziewczyna
- Ty możesz spać u mnie. Rozłożę materac, a ciebie wpuszczę na łóżko.-zwrócił się do mnie Zayn.
- Nie, może lepiej ja na materacu. To w końcu twoje łóżko.
- Właśnie. Nie traktujcie nas jak księżniczki.- przytaknęła Can.
- Jak chcecie. Czyli mamy was traktować tak  jakbyśmy byli dobrymi kumplami, a nie was gościli. Tak?- powtórzył Harry.
Skinęłyśmy głowami.
- Ok, Can. To ty będziesz spać na materacu u mnie.- powiedział Louis - Noo chyba, że chcesz w jednym łóżku, ale to by było już niestosowne.
- Nie, będę spała na materacu.
- No to co będziemy teraz robić?- zapytał znudzony Liam
- Możemy obrać ziemniaki..
Spojrzeliśmy na niego przeciągle.
- A co powiecie na karaoke?- zapytał nagle Lou
- O, dobry pomysł- skomentował Zayn
- To na początek wy dwie- powiedział Harry i podłączył nam mikrofony i włączył karaoke.
- Ale co my niby mamy śpiewać?- zapytałam - A poza tym, ja nie umiem. 
- Mhm..wcale
Posłałam Candice gniewne spojrzenie.
- What Makes You Beautiful -  powiedział Niall i włączył muzykę.
Ja śpiewałam część Harry'ego,  Candi Liama, a Zayna i refren na spółę.
**
Odłożyłyśmy mikrofony i spojrzałyśmy na chłopaków. Opadły im kopary.
- Niee wcale nie umiecie śpiewać- powiedział sarkastycznie Lou
- No więc widzisz-Can szturchnęła go lekko w ramię.
**
- Dochodzi 22.00.  Ja idę sobie rozkładać materac- oznajmiłam
- Jest w szafie na górnej półeczce - powiedział Zayn
- Dzięki.
Pobiegłam do pokoju Zayna. Rozglądałam się za miejscem. Przy jego łóżku chyba powinno być dobrze. Otworzyłam szafę. Ta górna półka była bardzo wysoko. A ja miałam tylko 1.75 cm.  Wyciągnęłam rękę próbując dosięgnąć materaca. Stawałam na palcach, podskakiwałam i nic. 
- Pomogę Ci- usłyszałam głos Harry'ego.
Ustąpiłam mu miejsca. On stanął na palcach i sięgnął po materac.  Podał mi go, a ja nic nie odpowiedziałam. W pewnym momencie, widząc mój wyraz twarzy podniósł głos do pisku .
- Dziękuję Ci Harry. Jesteś taki zręczny, pomocny i przystojny..- udawał mnie
Wzięłam nienapompowany materac i walnęłam go nim w klatkę piersiową.
- Ja tak nie mówię- zaśmiałam się . Uśmiechnął się cwaniacko. - A już na pewno nie powiedziałabym , że jesteś przystojny.
- Wolisz to trzymać w swojej podświadomości .- zamruczał mi do ucha. Moje ciało przeszły dreszcze.
- Wcale nie - wydusiłam z siebie
- Dobrze, dobrze. Napompujmy materac.
 Usiedliśmy na kolanach na podłodze i pompowaliśmy.
- Czy nie macie jakiejś pompki w domu? To duży materac i się zapowietrzymy jak będziemy go tak ustami nadmuchiwać- powiedziałam lekko dysząc, na co Harry tylko się uśmiechnął.
- Czemu się tak szczerzysz?
- Słodka jesteś kiedy tak marudzisz.
Zmarszczyłam brwi.
- Ehm..dobrze wiedzieć.
- Też to widzisz?- odbiegł  od tematu.
Zerknęłam na niego ukradkiem.
- Niby co?
- Że Louis i Candice mają się ku sobie.
- Nawet ślepy by to zauważył- zaśmiałam się
Do pokoju wszedł Zayn.
- Pomóc wam?- zapytał
- Tak, przydałoby się.
Zayn spojrzał na Harry'ego wymownie.
- Możesz już iść. Pomogę jej.
- Jak chcesz. - skierował się w moją stronę - Dobranoc.
- Dobranoc- uśmiechnęłam się do niego.
**
Leżałam już na materacu. Właściwie to siedziałam i czytałam. Po chwili z łazienki wyszedł Zayn. Zerknęłam na niego krótką chwilę i wróciłam do czytania.  Usiadł na materacu obok mnie, wziął za okładkę książki i wyrzucił ją w jakiś zakątek pokoju.
- Ja to czytałam- stwierdziłam z irytacją.
- Taa, przeczytasz od nowa- uśmiechnął się cwaniacko
Wzruszyłam ramionami i westchnęłam.
- A tak właściwie to chciałeś o czymś porozmawiać?
- Przejdę do tematu: Czy między tobą a Harrym coś jest?
Wytrzeszczyłam lekko oczy i zaśmiałam się krótko.
- Ja i Harry? Dlaczego tak uważasz?
- Kupił Ci naszyjnik, a poza tym widzę jak na siebie patrzycie.
- Teraz odbiegnę od tematu..Czemu o to pytasz?
- Z ciekawości...
- A tak serio?- podniosłam brew
Zaśmiał się tylko.
- Vas Happenin.?!
Zaśmiałam się razem z nim.
- Niech Ci będzie.
Zayn zaczął na mnie jakoś dziwnie patrzeć. ( Paczaj obrazek ;D )
- Mam coś na twarzy?- zapytałam zdezorientowana
- Em, co?
- Czy mam coś na T.W.A.R.Z.Y ? - przeliterowałam mu
- Nie, po prostu się zapatrzyłem.
- Dzięki?
Patrzyliśmy na siebie przez krótką chwilę. Nachylaliśmy się ku sobie i nagle jego wargi wlepiły się w moje usta. Objęłam go jedną ręką na kark, a on oplótł rękami moją talię.
- Ja..już chyba wracam do łóżka- powiedział
Wymusiłam z siebie tylko- Mhm.
Nie takie ' MHM..., Mhm!' tylko takie ciche Mhm.
Opadłam na materac i zamknęłam oczy.
***
Otworzyłam oczy i dostrzegłam niewyraźne kształty osoby, która stała nade mną.
- Jak spałaś słońce? Śniły Ci się różowe jednorożce czy gejowskie flamingi?- usłyszałam milusi głos. Spojrzałam na wyświetlacz w komórce.
- Lou do cholery, co ty robisz o 6.00 rano? - zapytałam zaspana.
- Wstawaaaj!
- Goń się- odwróciłam się na drugi bok.
- Tak chcesz pogrywać?- mruczał do siebie pod nosem. Poczułam jak obejmuje mnie w tali i przerzuca przez swoje ramię.
- Louis, puść mnie! Ja chcę spać!!- waliłam rękami w jego plecy.
- Wyrywaj się ile chcesz. Jestem silniejszy.- odpowiedział obojętnie.
- Louu-jęknęłam - Puść mniee
- Nie mogę. Dzisiaj jest lany poniedziałek.
- No i ??
- Chodź do mnie do pokoju. Wytłumaczę Ci.
-  Jakbyś nie zauważył, to ty mnie niesiesz jak worek ziemniaków!
- Tak, też Cię kocham.- uśmiechnął się
Zrezygnowana spuściłam głowę w dół. Za chwilę znowu ją podniosłam.
- Co speszył cię mój Sexy bag? - odśpiewał
Postanowiłam to elegancko przemilczeć. Doszliśmy do jego pokoju. Odstawił mnie na ziemię i zamknął drzwi.
Skrzyżowałam ramiona, a kiedy chłopak się odwrócił wyszczerzył się do mnie .
- Louisie Williamie Tomlinson!
- Oo...musisz być serio zła..
Podchodziłam do niego bliżej.
- 6.00 rano, budzisz mnie bezczelnie, niesiesz jak worek i dziwisz się że jestem zła!
- Wybaczysz mi jak ci coś powiem
Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Zayn, Candice, Harry, Liam i Niall knują przeciwko nam. Chcą nas oblać wodą z pistoletu, żeby to oni wygrali!
- Ale czemu nie ciebie?
- Bo ty teraz mieszkasz w tym domu, a tylko my zostaliśmy - uśmiechnął się cwanie.
- Szkoda, że nie mam pistoletu.
Zaopatrzyłem się. Wyjął spod poduszki dwa pistolety na wodę i gogle .
- Załóż i weź- wręczył mi rzeczy. Włożyliśmy gogle i naładowaliśmy pistolety wodą.
- A tak właściwie to kiedy ty przyniosłeś tu tą miskę z wodą?
- Wczoraj wieczorem  ^ ^
Wyszliśmy z pokoju i czailiśmy się na korytarzu. Wyskoczyli chłopcy.  Zaczęliśmy ich oblewać a potem z piskiem uciekać.
- Louis..- krzyczałam w biegu
- AAAAAAA!!!- piszczał
- Nieważne..
Odwróciliśmy się do  nich. Liamowi , Niallowi i Zaynowi zabrakło wody.
- Lou zajmij się Can i Hazzą, ja załatwię to trójkę- uśmiechnęłam się chytrze. Teraz Candice i Harry uciekali przed Louisem.
- Nie macie wody?- zapytałam już prawie wciskając spust pistoletu.
Odsuwali się w tył. Wcisnęłam spust i oblałam ich.
- Jesteście zdyskwalifikowani - odtańczyłam taniec szczęścia'
- No, tańczyć to ty nie umiesz- zauważył Niall
- ale wygrała- wymamrotał Liam
- ALE W.Y.G.R.A.Ł.A.M - powtórzyłam radośnie jego słowa i pobiegłam do Lou.
Zastałam go w dalszej części ogródka. Samego.
- Dobra. Gdzieś tu się czają- powiedziałam szeptem
Louis i ja oparliśmy się o siebie. On celował pistoletem po jednej stronie, ja po drugiej.
- Z mojej strony wyskoczył Harry, a z Louisa- Candice.
 Kiwnęliśmy z Louisem do siebie. On pobiegł za blondynką, ja za loczkiem.
- Niezły z was team - powiedział Harry ostrożnie cofając się w tył. Celowałam w niego pistoletem.
- Och, dziękuję- uśmiechnęłam się cwaniacko - I zamierzamy wygrać.
Harry wyjął zza pleców swój pistolet.
- Jeśli ty strzelisz, to ja też. I oboje przegramy
Celowaliśmy pistoletami w siebie.
- Aż cię ciśnie, żeby wcisnąć spust.- ciągnął dalej
- Ej, Harry!
- Co?
- Gejowski flaming!- pokazałam palcem za jego placami
Odwrócił się i już chciałam wcisnąć, ale błyskawicznie odwrócił się z powrotem z pistoletem wycelowanym w moją stronę.
- Możemy się przez ten czas jakoś pobawić-  wyszczerzyłam się
- Dobra, to co ty powiesz ja zrobię odwrotnie.
- Ok.
- Ej, czy Lou jest za moimi plecami?- zapytał nagle Harry
Zobaczyłam. Harry objął mnie w tali i przechylił celując pistoletem w moją szyję.
Zmrużyłam oczy. Słońce oświetlało jego twarz i włosy dość mocno.
- Jesteś mądry..- odparłam cicho patrząc na pistolet
- Jestem głupi. Mogę tak przez cały czas.
Zaśmiałam się.
Dotknęłam ręką policzka Hazzy. Przybliżałam twarz do niego. Widziałam jak patrzył na mnie i czekał bym zbliżyła usta. Tak więc zrobiłam . Zbliżyłam usta o jego ust . Rozchylił wargi tak samo jak ja. Górna  warga dotknęła jego górnej wargi. Znienacka  wcisnęłam spust pistoletu i oblałam go.
Otworzył lekko usta.
- Dobree to było.- pochwalił śmiejąc się.
- Mm, dziękuję ^ ^
Pobiegłam od tyłu do Candice.
- No i widzisz..Jeśli ja Cię trafię to będzie Game Over- powiedział Louis . Gestykulowałam do niego za plecami Candi. Kiwnął porozumiewawczo.
- Ale najpierw ja cię załatwię.- poprawiła go
Przyłożyłam pistolet z wodą do jej skroni.
- Serio? Jak się ruszysz to będzie po tobie.
Zaśmiała się.
- Nieźle zagrane.
- No wiem- Louis wcisnął spust i ochlapał Can.
Przybiliśmy sobie piątkę, a Lou odtańczył swój taniec szczęścia.
- Wygraliście- powiedział Zayn, który razem z Liamem i Niallem doszedł do nas.

- Nie było innej możliwości - wyszczerzyłam się
- Wracajmy już do domu. Trzeba się przebrać w jakieś  SUCHE ciuchy- odparł Liam patrząc na mnie i Louisa
- Och ty- Louis zrobił duże oczka i milusią minkę.
- Tak, a niedługo nam przywiozą meble- poinformowała mnie Can.
- O, to świetnie.
- Kat, my nie musimy się przebierać - uśmiechnął się do mnie Lou.
Odwzajemniłam uśmiech. Weszliśmy z resztą do domu.
**
**
Miałyśmy już urządzone pokoje, bo przywieźli meble.
Zrobiliśmy sobie koktajle i całą siódemką poszliśmy na zewnątrz nad basen.
----------------------------------------
No więc dodałam parę obrazków. Na widok Zayna i Harry'ego robi mi się słodko, a na widok  Louisa chce mi się śmiać xD Nie wiem jak wyszło. Myślę, że nudne ale opinię pozostawiam wam :)

środa, 18 lipca 2012

Rozdział 2

Zerknęłam na zegarek - 12.00. Nigdy nie spałam tak długo. Zwykle budziłam się minimum 9.40.  Wstałam z łóżka . Przeczesałam włosy i ubrałam się w  niesięgającą do kolan, czarną skórzaną spódniczkę,  białą , lekką bluzkę na ramiączka ( którą leciutko włożyłam w spódnicę) z londyńskim autobusem i big benem, buty Jeffrey Campbell Lita i złote bransoletki.  Zeszłam na dół i zastałam zdenerwowaną Candice.
- Hej, co jest?- zapytałam
- To jest, że zaraz przyjdzie agent nieruchomości i jacyś państwo do oglądania naszego domu- odpowiedziała naburmuszona . Stałam jak słup. Ocknęłam się po jakiejś chwili.
- Ale czemu?- wychrypiałam
- Bo od dłuższego czasu nie płacimy.
- Co to za jakieś farmazony?! Nie płacimy jakieś dwa miesiące, bo szukamy jakiejś dobrej pracy. A tak to wydawałyśmy wszystkie swoje oszczędności! - usiadłam zdenerwowana na krześle w kuchni.
- A myślisz, że co ja im mówiłam przez cały czas? Nie chcieli słuchać.
Stukałam palcami w stół.
- Kiedy się wyprowadzamy?
- Najlepiej dzisiaj.- odpowiedziała zaciskając pięść.
Prychnęłam.
- Dobra, ale gdzie my teraz będziemy mieszkać?
Przyjaciółka opadła na kanapę.
- Właśnie w tym problem..
Westchnęłam.
- Dobra, możemy pójść tymczasowo do hotelu i się potem coś znajdzie. - powiedziałam i podniosłam się z krzesła - Chodź się pakować.
***
- Dobra, wszystko jest?- zapytała Candice znosząc na dół kolejne ciężkie pudła.
- Tak, powinno być wszystko.
- Przeszukam górę jeszcze raz na wypadek.- zaproponowała i poszła.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
Zobaczyłam Louisa, Zayna, Harry'ego, Liama i Nialla.
- Hej- przywitali się chórem
- Skąd wy wiecie gdzie mieszkam?- zapytałam zdumiona i zdezorientowana
Harry podrzucił swoje kluczyki od auta i cwaniacko się uśmiechnął.
- Podziękujesz mi za to później- szepnął gdy wchodził do środka.
- Co to za pudła?- zapytał Zayn marszcząc brwi.
- Wyprowadzamy się- oznajmiłam wściekła
- Niby gdzie?- dopytywał Liam
- Zatrzymamy się w hotelu. Poszukamy jakichś ofert żeby mieć więcej czasu.
- Przecież możecie zamieszkać z nami- oznajmił Harry
- Wy? To ty nie mieszkasz sama?- zapytał Lou
Na dół zeszła Candi.
- Tak, góra czysta..O M G..czy to ..O-One D-Direction?- jęknęła
Niall popatrzył na nas obydwie uważnie i zwrócił się do chłopaków.
- Dwie laski i pięciu chłopaków! One muszą się do nas wprowadzić!!
- Niall, my to słyszymy- powiedziałam
Odwrócił się .
- ZIEMNIAKI!!- palnął z nerwów.
Candi zaczęła piszczeć.
- Zatkać uszy- poradziłam im
- Oj tam, ja jestem uodporniony - powiedział Lou
- To co mieszkacie z nami..wy dwie, nas pięciu..- ciągnął podekscytowany blondyn.
- A co, masz ochotę robić ' brudne rzeczy'?- zakpił Harry.
Reszta też się zaśmiała, a biedny Niall się zaczerwienił.
- Ja nie przyprowadzam paru lasek do domu, nie to co ty- wygarnął Harry'emu , na co ten zrobił wściekły wyraz twarzy. Podniosłam brwi i z niedowierzaniem spojrzałam na zielonookiego.
- To..zgadzamy się z nimi mieszkać?- zapytała mnie Candice. Widziałam jak nerwowo obija palce o palce i jak trzęsą jej się nogi ze szczęścia.
- Mieszkacie i już- wtrącił Liam
- tak. Nie chcemy, żebyście wprowadzały się do hotelu- powiedział Zayn.
Cała piątka zrobiła do nas oczy zbitych psiaków. W tym również Candice.
- Mm...- przeciągałam. Powoli przybliżali się do mnie . - Dobra.
Blondynka aż pisnęła za szczęścia.
- Ale naprawdę nie będziemy przeszkadzać?
- Nie, no co ty- zapewnił mnie Lou.
Kolejny dzwonek do drzwi.
- Tym razem, to ja otworzę- Candice podeszła do drzwi. Przesunęliśmy się z chłopakami trochę na bok.
Stał tam agent nieruchomości i ludzie, którzy chcieli kupić ten dom. Jakaś 20-letnia dziewczyna i chyba jej chłopak. Candice aż zacisnęła pięści, ale przełamała to uśmiechem - Proszę. Wejdźcie.
Rozglądali się po domu. Pan Smith spojrzał na mnie, żebym przywitała się z tymi ludźmi.
Podeszłam do nich i wystawiłam dłoń.
- My się jeszcze nie mieliśmy okazji oficjalnie poznać- ze sztucznym uśmiechem oznajmiłam dziewczynie, która chwyciła moją dłoń - Jestem Katherine- powiedziałam chłodno i ścisnęłam jej rękę mocniej.
- Dobrze. Państwo już kupili ten dom. Dzisiaj już są gotowi by się wprowadzić - oznajmił pan Smith - Więc zmiatajcie stąd.
Harry,  nalał wody do szklanki.
- Nie pij, tylko chodź- pogonił go Louis
4/5 One Direction przy wyjściu posłała agencie gardzące spojrzenia. Harry, który szedł ostatni wcisnął mu do rąk szklankę ze swoją wodą i przypadkowo rozlał na niego trochę.
Wyszłyśmy ze wszystkimi bagażami i zapakowałyśmy je do samochodu chłopaków.
                    ***
- No więc, witajcie w naszych skromnych progach- oznajmił Zayn, otwierając drzwi od domu.
- Skromne? To tak się teraz mówi na Willę?- Candice była zachwycona
Zaśmiali się.
- Oprowadzę Cię po górze, Katherine- zaproponował Zayn
- A ja Cię po całym domu. - zwrócił się Louis do Candice. - Musisz mnie wziąć za rękę. Ten dom jest ogromny-  puścił jej oczko
Zarumieniła się i chwyciła go za rękę.
- No więc to jest mój pokój- powiedział Zayn, kiedy uchylił białe drzwi. Na ścianach rysunki , szklana podłoga, duże wodne łóżko, ogromna garderoba i własna łazienka.
- Masz złoty kibelek?- oniemiałam
Zaśmiał się.
- Każdy tak na to reaguje.
- Ok, chodźmy dalej.
Skinął głową i poszliśmy przed brązowe drzwi . Otworzył je.
- No więc, tu masz pokój Harry'ego.
Drewniana, ciemna podłoga, ogromne łóżko, konsola, ogromna garderoba, i też własna łazienka.  Na podłodze przy łóżku leżało trochę ubrań.  Łazienkę też miał luksusową, ba on miał nawet jaccuzzi .
Zaniemówiłam.
- Chodź dalej.- zaproponował chłopak
Przeszliśmy przez białe drzwi z fioletowymi plamami.
- Od czego one są?
- Oo..Louis i Niall urządzali wojnę na dżem i Louis pochlapał swoje drzwi jagodowym.
- Mhm...
Otworzył drzwi. Duże łóżko, garderoba, luksusowa łazienka, galeria z ich zdjęciami żeby były wspomnienia, stosy płyt, porozrzucane ciuchy.
Następny był pokój Liama. Wszystko poukładane. Miał wodne łóżko, a jaccuzzi nie w łazience tylko w pokoju!
Pokój Nialla nie różnił się od pokoju Louisa. Tylko, że Niall miał galerię i Justina Biebera i One Direction.
Po obejrzeniu pokoi, Zayn pokazał mi mój.
Ogromna przestrzeń. Jasna, drewniana podłoga, pastelowo różowe ściany i luksusowa łazienka oraz garderoba. Trzeba było dokupić parę mebli.
- Jest świetny. Dzięki- uściskałam go.
Zarumienił się.
- Nie ma za co.
Zobaczyliśmy jak Louis pokazuje Candice jej pokój. Był obok mojego. Zajrzeliśmy z Zaynem z ciekawości.  Tak jak mój, tylko ze szklaną podłogą i żółtymi ścianami. U niej zamiast wanny i prysznica był sam prysznic.
Zeszliśmy na dół.
- To co trzeba wam kupić jakieś meble- oznajmił z uśmiechem Liam
- Mamy jakieś resztki oszczędności- powiedziała Candice
- Nie, my wam kupimy te meble- poprawił ją Harry
- Nie, nie marnujcie na nas pieniędzy- przekonałam ich
- Daj spokój. Ok, ja pojadę z tobą, i tylko ja wydam kasę. - Hazza spojrzał na mnie. Przechyliłam głowę i spojrzałam na niego z wyrzutem sumienia. On tylko się uśmiechnął.
- To żaden problem- uspokoił mnie
- Ja pojadę z tobą i ci kupię meble- zaproponował Candice Louis.
- Ok.
- Dziewczyny!- krzyknął Niall
Odwróciłyśmy się.
- Pamiętajcie, to oni z wami jadą, bo tylko oni mają  prawko!
Liam i Zayn zaśmiali się.
- Bardzo śmieszne- stwierdził z irytacją Louis.
***
- No więc . Jakiego łóżka sobie życzysz?- zapytał Harry chodząc za mną jak cień kiedy oglądałam meble.
- Głupio się czuję- odśpiewałam szeptem.
- Nie masz powodu by się głupio czuć.- przekonywał - Ja to zaproponowałem. A ja lubię być uprzejmy - oznajmił z szerokim uśmiechem.
Wzniosłam oczy do góry, a potem spojrzałam na loczka.
- Ty? Niech Ci będzie - pokazałam mu język - No więc jakiego łóżka sobie życzę..- powtórzyłam jego słowa.
- Ogromnego.- uśmiechnął się zadziornie.
Trzepnęłam go w ramię.
- Co chcesz na moim ogromnym łóżku robić brudne rzeczy z innymi laskami?- zakpiłam
- Nie tak jak myślisz. Nie jestem podrywaczem- spoważniał
- Dobra, dobra. Wróćmy do kupowania mebli.
Kupiliśmy dużo rzeczy. Przyjadą jutro z dowozem.  Wyszliśmy na zewnątrz. Słuchać było jakieś śmiechy, głośną muzykę,  dostrzec było można targi, różne gry jak w wesołym miasteczku.
- Co tam się odbywa?- zapytałam ciekawa
- O, to festyn. Chcesz pójść?- zapytał
- A mamy coś do robienia w domu?
- Nie- zaśmiał się - Idziemy.
**
- ile ten naszyjnik?- zapytałam kobietę, która sprzedawała biżuterię na festynie.
- On jest markowy. 1000 funtów.
Gdy usłyszałam cenę, przeraziłam się.
- To nie, dziękuję.- powiedziałam i pociągnęłam Harry'ego za rękę - Chodźmy dalej.
- Ja pójdę na chwilę do jednego stoiska, a ty idź może pograj w jakąś grę- zaproponował
Zgodziłam się.
Nie grałam za długo , bo po 3 minutach przyszedł Harry.
- Zamknij oczy.- wyszeptał
Zrobiłam co kazał. Poczułam jak zapina mi coś na szyi.
- Otwórz.
Zobaczyłam ten piękny, ale drogi naszyjnik.
- Kupiłeś mi go?- jęknęłam z wrażenia
Zaśmiał się krótko.
- tak.
Przytuliłam go.
- W takim razie też Ci muszę coś kupić.
Pociągnęłam go do stosika z watą cukrową.
- Nic tu nie ma dla chłopaków. Więc czy wata cukrowa może być?- uśmiechnęłam się
- No jasne. Ale zjemy ją na spółę, bo sam nie dam rady.
- Nie przesadzaj. To tylko mała wata cukrowa.
Gdy sprzedawca nam ją podał to opadła mi kopara.
- Dobra, wżeramy. Ona jest gigantyczna..
- A nie mówiłem? xD
Spacerowaliśmy jedząc.
< Tymczasem u Candice i Louisa>
- Miło, że kupiłeś mi te meble- uśmiechnęła się
-  Nie ma za co.
- Skoro już jesteśmy na festynie, to może w coś zagramy. - zaproponowała wskazując na ' Rzuć piłeczką do celu'
- Ta, chodźmy. Będzie fajnie.
- Dzień dobry- przywitał ich prowadzący gry - Chcesz wygrać dwie babeczki dla siebie i swojej dziewczyny?
- Właściwie to nie jest moja dziewczyna..-spojrzał na Candi. Ona też wyglądała na zdezorientowaną i trochę zawstydzoną.
- Ale zagramy- oznajmiła
Louis rzucał piłeczką jakieś 200 razy, aż w końcu trafił. Wygrał dwie babeczki z bitą śmietaną.
Ktoś przypadkowo wywrócił się na Lou i wsmarował przypadkowo swoją babeczkę w szyję blondynki. Otworzyła usta i wsmarowała swoją babeczkę na jego twarz.
- Wyglądasz jak Święty Mikołaj - zaczęła się z niego śmiać.
- A ty głupio wyglądasz z bitą śmietaną na szyi.
- A no właśnie..są tu jakieś chusteczki?
- Po co chusteczki jak można to zlizać?
- Przecież nie dosięgnę.
- Ok..ja to zliżę- wyszczerzył się
- L-Louis co ty robisz..- śmiała się z niego i jednocześnie z tego że jego język łaskotał jej szyję.
W tym momencie doszliśmy do nich ja i Harry.
- Nie będę pytać- powiedział Harry przeciągle dziwnie na nich patrząc.
- Sama bym nie dosięgła- mówiła przez śmiech Candice.
- Ej, możemy już jechać do domu?- zapytałam
Przytaknęli i wróciliśmy do domu.
------------------------------------------------------------------------------------------
No więc nawet nie będę mówić jak spieprzyłam to opowiadanie ;( Wyszło nudne, ale myślę, że następne pójdą mi  lepiej :)


wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 1


Szłam po ulicach Londynu bacznie przyglądając się sklepowym witrynom. Wcisnęłam ręce głęboko do kieszeni czarnej skórzanej kurtki  i zacisnęłam usta, bo wiatr stopniowo szalał.  Szłam dalej zatapiając wzrok w chodniku.  Falowane, ciemnobrązowe włosy powiewały na wietrze. Słychać było stukanie obcasów na chodniku. W tle tłum ludzi z parasolami w popłochu biegających  w strony swoich domów.  Gdy szłam nie patrzyłam na nikogo.  Ktoś porządnie się na mnie wywrócił. Upadliśmy na chodnik. 
- Aua! - zawyłam z bólu
- Przepraszam Cię. Nic Ci nie jest?- usłyszałam głos jakiegoś chłopaka
- Nie. Mam tylko siniaki na udach, biodrach, tyłku i kolanach!- wygarnęłam i chwyciłam rękę, którą do mnie wystawił. Pomógł mi się podnieść.
- Mam mokre całe spodnie- narzekałam dotykając pośladków.
Chłopak zdjął bejsbolówkę i podał mi ją.
- Obwiąż ją sobie wokół pasa. Nie będzie widać.
- Dzięki. A nawet nie wiem jak masz na imię.
-  Zayn Malik- przedstawił się
- Aaa, już kojarzę. To tobą i twoimi przyjaciółmi zachwycają się miliony dziewczyn- potwierdziłam obojętnie     
- W tym również moja przyjaciółka. Drze się kiedy tylko was usłyszy lub zobaczy. - dodałam po chwili, na co się uśmiechnął.
- A ty jak masz na imię?- zapytał
- Katherine. 
- Katherine jakaa..?- zapytał przeciągle zerkając na mnie znacząco
- Obolała- dokończyłam. Uśmiechnęłam się do niego - Forbes
- Miło mi
- No i wzajemnie :)
Zaczęło dosłownie lać. Wiatr rozszalał się tak mocno, że drzewa zaczęły gwałtownie się kołysać. Słychać było dźwięk piorunów , a na szarym niebie dostrzec można było błyskawice.
- Chodź może do mnie do domu- zaproponował . Gdy spojrzałam na niego z podniesioną brwią, sprostował - Mam bliżej niż ty.
Zgodziłam się.
**
- Chcesz może gorące kakao?- zapytał podchodząc do blatu kuchennego
- Zależy. Czy ci się chce, czy nie.- odparłam i usiadłam na kanapie.
- Czyli robić.- mruknął pod nosem wsypując łyżeczki kakao do kubków.
Uśmiechnęłam się. Położyłam torbę na kanapie obok siebie. Sprawdziłam komórkę. Wiadomość od Candice.
Mam cię czymś trzepnąć? Gdzie jesteś? Martwię się...Burza szaleje..
- Candi
Westchnęłam.
Nie martw się. Spotkałam Zayna Malika..no wiesz tego z One Direction i teraz u niego jestem. Nie pytaj- wytłumaczę ci jak będę w domu.
- Kat.
Schowałam komórkę do torby nie czekając na kolejną wiadomość od Candice.
Zayn niósł ostrożnie dwa pełne kubki. Trzęsły mu się ręce.
Zaśmiałam się.
- Jeszcze tygodniowy zarost, siwe włosy i normalnie jak mój dziadek Gregory 
- Nie rozśmieszaj mnie teraz. Niosę gorącą czekoladę- uśmiechnął się nie spuszczając wzroku z kubków.
- Daj, pomogę Ci- wstałam i wzięłam od niego jeden kubek. Postawiliśmy je na szklanym stoliku obok kanapy.
Usiedliśmy wygodnie. 
- Trzy, dwa..- zaczął odliczać
- Ehm..co ty robisz?- zapytałam niepewnie
- Jeden.
Do mieszkania wbiegło czterech przystojnych chłopaków. Poznałam ich błyskawicznie.
- Mówiłem Ci! Ja chcę nowe kalosze!- krzyczał  Louis
- A ja Ci mówię, że one były w biedronki. To dla dzieci!- przemówił Harry
- Kłócicie się o kalosze?- wtrącił zdezorientowany  Liam
- Ej, patrzcie. Jakaś laska siedzi w naszym salonie- powiedział  obojętnie Niall. - No to ja idę coś zjeść.
Pozostali zrobili wielkie oczy na mój widok i podbiegli do mnie. Przykucnęli obok moich nóg. Zayn i ja dziwnie na nich patrzyliśmy.
- Ej, a to nie jest manekin?- zapytał odrętwiały Lou dotykając moje nogi i ręce.
- Nie idioto- skarcił go Liam
Harry tylko wzruszył niedbale ramionami. 
- Obstawiacie jedną wielką szopkę jak zobaczycie jakąś laskę.- oznajmił obojętnie i usiadł obok mnie na kanapie.
Kanapa była trzyosobowa. Ja pośrodku, a z obydwu stron Harry i Zayn. Louis usiadł na fotelu z lewej strony, a Liam z prawej.
- Ej! A ja niby gdzie mam usiąść?- zapytał zdezorientowany Niall
Podniosłam się z miejsca.
- Przepraszam. Chyba Cię podsiadłam. Siadaj.
Harry położył mi rękę na ramieniu i przyciągnął z powrotem na kanapę.
- Jest miejsce na krześle w kuchni. - krzyknął Louis
- Tak. Przecież to twoje ulubione miejsce w całym domu- przypomniał mu Liam
Wszyscy zaczęli się we mnie wpatrywać jak w obrazek. Zaczęłam nerwowo bawić się palcami. Tylko Zayn i Harry zachowali powagę.
- O boże..- walnął się w czoło Harry widząc, że chłopcy się ślinią . Zwrócił się w moją stronę - Wybacz im. Oni tak mają.
- J-jasne- jęknęłam
- Na pewno jesteś przyzwyczajona , że chłopcy tak na ciebie patrzą- powiedział Zayn
- No właśnie. Ale nie sławni  chłopcy..
Pięciu przystojniaków zaśmiało się. 
- Opowiedz coś o sobie- zaproponował Harry
- Nazywam się Katherine Forbes. Mam 19 lat..Manię zakupoholiczki..- opowiadałam o sobie.
                                              ***
- Chłopcy, ja muszę już iść. Robi się ciemno, a póki jest widno to pojadę autobusem.  - powiedziałam nagle i wstałam z kanapy przerywając miłą pogawędkę.  
- Szkoda- odparli chórem
Uśmiechnęłam się do nich.
- Odwiozę Cię. - zaproponował Harry sięgając po kluczyki od auta
- Dzięki, ale nie musisz marnować na mnie paliwa.
Otworzył drzwi i wyszedł już przed dom kierując się w stronę samochodu
- Nie gadaj tylko chodź- powiedział głośno 
Westchnęłam teatralnie.
- Na razie chłopcy - pożegnałam się
- Ej, tylko wymieńmy się szybko numerami- powiedział Louis
Napisałam im mój numer, a oni mi swoje.
Zamknęłam drzwi od ich domu i skierowałam się w stronę srebrnego samochodu.  Weszłam na miejsce pasażera obok Harry'ego.
- Niezły połysk- uśmiechnęłam się 
On też się uśmiechnął. Zobaczyłam jego dołeczki. Na żywo wydawały się jeszcze bardziej urocze.
- Na jakiej ulicy mieszkasz?
Podałam mu adres, on odpalił silnik i pojechaliśmy.
Ulewny deszcz padał na szybę. Raz co raz chodziły wycieraczki. Na drogę wybiegł jakiś kotek, Harry w porę zahamował. Trzymałam rękami kurczowo siedzenie. Przełknęłam ślinę i oddychałam głośno. Brunet spojrzał raz na drogę, a potem na mnie. Tak samo gwałtownie oddychając.
- Nic Ci nie jest?- zapytał
- Nie..nie w porządku. Nie mogę cały czas bać się samochodów.
- Bać się? A co cię niepokoi w samochodach?- zapytał zdumiony
- Od czasu, gdy moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym..ja..- przerwał mi
- Nie kończ. Rozumiem.
Spojrzałam na niego wdzięcznym wzrokiem.
- Mam jechać wolniej?
- Nie. Im szybciej mnie dowieziesz na miejsce, będzie lepiej dla nas obojga.- zaprzeczyłam
- Dobrze, jak chcesz.
**
- Jesteśmy- zauważył
- Dzięki. Za podwózkę.
Uśmiechnął się.
- Nie ma za co.
Chciałam już wysiąść z samochodu.
- Kiedy to było?- usłyszałam pytanie
- Co...?- zapytałam
- Ten wypadek. Przepraszam, że pytam. Ja chcę wiedzieć przez ile przez to przechodzisz.
- Dwa lata temu- oznajmiłam - Proszę nie  pytaj mnie więcej o to..- byłam zawstydzona sobą, że powiedziałam to tak cicho
- Dobrze. Trzymaj się- powiedział. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało - Narka
- Pa.
Odjechał, a ja weszłam do domu. 
- Jak było?- zapytała mnie podekscytowana Candice
- Świetnie. Są fajni i tacy normalni..nie to co inne sławy.
- Mówiłam Ci, że są zajebiści - odparła z satysfakcją
Zaśmiałam się krótko i objęłam ją ramieniem
- Tak, mówiłaś.
- A masz ich numery?- w jej oczach zobaczyłam blask
- A mam.- uśmiechnęłam się zwycięsko.
- A dasz?- zapytała robiąc słodkie oczka
- Spadaj lizusko- zaśmiałam się
- Dobranoc kochana- pożegnała się z uśmiechem wchodząc na górę.
- Hah, dobranoc dobranoc. - zaśmiałam się i też weszłam na górę.
Wzięłam szybki prysznic i weszłam pod kołdrę.
Popatrzyłam przez okno. Nadal  burza. 
Westchnęłam i zgasiłam światło. Ułożyłam się wygodnie w łóżku i zasnęłam.

Postacie

1. Katherine Forbes







2. One Direction 



3.  Candice Hartley